środa, 22 stycznia 2014

Największa atrakcja Berlina

Źródło:http://www.etsy.com/blog/de/2010/stoffe-kaufen-in-berlin/


Jeszcze tydzień temu gdyby ktoś spytał nas o największą atrakcję Berlina bez zająknięcia zaczęłybyśmy się mądrzyć i wymieniać najważniejsze punkty na mapie tego miasta.

Potem jeszcze chwalić się, że stworzyłyśmy coś takiego jak craftowa mapa Berlina gdzie mamy ambitny plan zaznaczać miejsca gdzie można zaopatrzyć się w fajne materiały do popełniania własnoręcznie kolejnych projektów.

Po ostatnim jednak weekendzie spędzonym w tym mieście wiemy, że największą jego atrakcją jest możliwość spotkania Nadii, którą jest autorką bloga lakurra:)
Napisać o niej, że jest autorką bloga to tak jakby nic nie napisać, bo to człowiek obdarzony nieograniczoną mocą twórczą i wielką wyobraźnią, niezwykle miły i otwarty. Fakt ten jest jednak ważny, bo dzięki blogowym łączom spotkałyśmy się wirtualnie, a w ostatnią sobotę cieleśnie;)

To na pewno nie ostatnie nasze spotkanie mimo dzielącej nas odległości.

Nadia, 
nawet jak nie będziesz chciała się spotkać. Znajdziemy Cię! 
:D:D:D


PS. Do naszej Crftowej mapy Berlina dzięki Nadii możemy dodać dwa nowe miejsca:

1. Targ Textilmarkt na Maybachufer 2 w dzielnicy Neukolln, gdzie można znaleźć nieskończoną ilość materiałów po 3 Euro za m., ale działa chyba tylko w soboty. 


Żródło:http://www.etsy.com/blog/de/2010/stoffe-kaufen-in-berlin/

2. Planet modulor przy Prinzenstr.85, to sklep dla plastyków z nieograniczoną ilością materiałów przeróżnych. Byłyśmy naprawdę pod wrażeniem.
Nasze karty płatnicze też. Nawet nie wiedziały, że potrafią tyle pieniędzy na raz wypluć:)


Źródło: http://expatmummyinberlin.blogspot.com/2012/07/planet-modulor-kreuzberg.html


PS. Czy Wy również macie na swoim koncie blogowe spotkania w realnym świecie:)?







47 komentarzy:

  1. Wyprawa na zachód należy więc do udanych. Musiałyście czuć się jak raju, kupując w takich miejscach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony tak, z drugiej nie wiadomo za co się złapać:)

      Usuń
  2. O matko, jak w bajce. 3 ojro za metr... W sumie nie mam aż tak daleko do tego Berlina. Hmmm...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja zaliczyłam spotkanie w realu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też ostatnio zakupiłam sporo materiałów za 2, 3 euro w Berlinie :) W wielu dzielnicach można kupić tkaniny w tej cenie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Super wycieczka, sama bym tak chciała :) Ja w sobotę spotkam się w realu z Justyną autorką bloga Mama Gotuje, ale to jest umówione spotkanko, a nie przypadkowe :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać czy faktycznie tak dobrze gotuje, a my zaraz do niej uderzymy z propozycją nie do odrzucenia :)

      Usuń
  6. Super! Wkrótce jadę do Berlina, to zajrzę na Pinzenstr. 85. :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety jeszcze nie miałam przyjemności w realu nikogo spotkać. Materiały piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale Wam zazdroszczę!!! Och, ja byłam wczoraj w lokalnym sklepie z tkaninami, aby rozeznać temat i totalna porażka... Ile ja bym dała, za taki wybór, chyba bym kupowała, dla samej świadomości posiadania;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym targu dostałyśmy paraliżu mózgów i nie mogłyśmy się zdecydować. W efekcie zakupy jakich dokonałyśmy były bardzo skromne, więc musimy to powtórzyć:) Możemy gromadnie na Berlin ruszyć;)

      Usuń
  9. I ja zawsze pytam CZEMUUU, czemu u nas tak wielu rzeczy nie ma?

    A spotkania w realu bywają bardzo miłe i owocne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dzięki temu przynajmniej w tej dziedzinie, można wciąż zażywać zakupów zagranicznych z wypiekami na twarzy.

      Usuń
  10. Nic tylko na Berlin :-). 3/4 rodziny mej chętnie podązy tropem kraftowym, jednak najmłodszy nie podzieli entuzjazmu. No to teraz zasypiecie nas dziewczyny postami :-)
    AA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw musimy odpocząć po 8 h drodze powrotnej z taflą lodu zamiast przedniej szyby:)

      Usuń
  11. A ja jestem ciekawa czy gdzies w Polsce jest taki targ z tkaninami ???

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze wiedzieć :)
    Tu u mnie w Wiedniu też udało mi się wyszukać sklep z ciekawymi, dobrej jakości tanimi materiałami.
    Spotkania blogowe w realu są fantastyczne, ja już miałam okazję się napić piwa / kawy / herbaty z trzema blogowymi koleżankami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie zmieściłabyś jeszcze 3 herbatek? ;)

      Usuń
    2. Z wielką przyjemnością. Z dziewczynami spotkałam się w Londynie i w Krakowie, ale do Wiednia oczywiście również serdecznie zapraszam. Sofa jest ( trzy herbatki się na niej zmieszczą :) W razie problemów jest mięciutki dywan i ekstra materac :)

      Usuń
  13. Prawdziwy raj dla hobbystów ;-).

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczęta! Moja fasada jest w kolorze Pink! Tak miłych słów chyba nawet o dwłasnej babci nie słyszałam!ale co tam słowa, słowa...mi też z Wami dobrze było, po prostu!Blogosfera właśnie wtedy nabiera znaczenia, gdy poza słowami jest szansa na spotkanie!I ja się bardzo cieszę, że do naszego doszło! Poznałam skład Addicted to Crafts niemal w komplecie i to jest baaardzo dobry początek 2014 roku!
    Ps. Nigdzie się nie ruszam, róbcie najazd, gdy dusza zapragnie!
    ...albo, cytując pannę Peszek Marię: ''Róbmy dym!''
    ściskam ochoczo!
    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze. Wszystko w normie. Ja bym się zaczęła martwić jakby była np. green;) Najazdy są nieuniknione. Widziałaś ile za mało materiałów kupiłyśmy :) Ale w tym Modulorze odbiłyśmy:)
      PS. Jeszcze musisz wiedzieć, że się w pomniku Holokaustu zgubiłyśmy. Ewkę zamarznięta na kość po 40 min. odnalazłyśmy w tych klockach:)

      Usuń
    2. No właśnie coś mało, ale wierzę, że w Modulorze tańczyłyście między wałkami filcu, a papierem ozdobnym, na końcu koszyczek ledwie zakryte miał dno, a w portfeliku dziura.
      O pomnik Holokaustu jest monumentalny! myślę, że Ewkę spotkał zamysł artysty- bo chodziła dokładnie o poczucie zagubienia...ale to już temat nie na żarty! Tak czy siak, polecam to przeżycie wszystkim, wychodzi się stamtąd i głębiej nagle oddycha...

      Usuń
  15. Ojej,taki targ to istny raj materiałowy!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. No to co, masowo szukamy biletów za złotówkę z Polskiego Busa ?:D Kto ze mną chce odwiedzić ten nieskończony targ tkanin?

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja to lubię zapach w sklepach z materiałami :))) od małego. Bo mama ciągała mnie po takich sklepach :) I jeszcze jak belę rozwijają i robi tak łup, łup, łup albo pabach, pabach, pabach. I jak nożyczki tną i chrupią. Ach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre robią bach, bach, bach. Nadia by wiedziała, które jak robią. Zna się chyba na wszystkich. Twoja mama pewnie też:) Podziwiam.

      Usuń
    2. No bez przesady, nie wprowadzajmy blogowiczek w błąd, raz się człowiek odezwał, że :''o tutaj, ładny krepon'' i od razu znawca!

      Usuń
    3. ... i do tego skromna ;))))

      Usuń
  18. Moje Drogie, mam zaszczyt przyznać Wam wyróżnienie Liebster Blog http://decoupajage.blogspot.com/2014/01/wyroznienie-i-moje-nominacje.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Moje pierwsze punchery kupiłam w Berlinie dawno temu:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajna mapa , trzeba będzie zapisać , bo może kiedyś ?!
    Miłego dnia !

    OdpowiedzUsuń
  21. Wybór tylu materiałów? Coś dla mojej żonki :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Teraz nie żałuję, że nie wypalił mi wypad do Berlina. Następny będzie zaplanowany według craftowej mapy!

    OdpowiedzUsuń
  23. będąc w Berlinie za namową znajomego wpadlismy w piątek na targ turecki na Maybachufer Strase i donoszę, że w ten dzien też sprzedają tkaniny :) Co piąte stoisko ma jakieś perełki śliczne. Za 5 euro kupiłam póltora metra pieknej tkaniny bawełnianej i żałuję, że nie miałam wiecej gotówki przy sobie :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękujemy za odwiedziny!