Źródło:http://www.etsy.com/blog/de/2010/stoffe-kaufen-in-berlin/ |
Jeszcze tydzień temu gdyby ktoś spytał nas o największą atrakcję Berlina bez zająknięcia zaczęłybyśmy się mądrzyć i wymieniać najważniejsze punkty na mapie tego miasta.
Potem jeszcze chwalić się, że stworzyłyśmy coś takiego jak craftowa mapa Berlina gdzie mamy ambitny plan zaznaczać miejsca gdzie można zaopatrzyć się w fajne materiały do popełniania własnoręcznie kolejnych projektów.
Po ostatnim jednak weekendzie spędzonym w tym mieście wiemy, że największą jego atrakcją jest możliwość spotkania Nadii, którą jest autorką bloga lakurra:)
Napisać o niej, że jest autorką bloga to tak jakby nic nie napisać, bo to człowiek obdarzony nieograniczoną mocą twórczą i wielką wyobraźnią, niezwykle miły i otwarty. Fakt ten jest jednak ważny, bo dzięki blogowym łączom spotkałyśmy się wirtualnie, a w ostatnią sobotę cieleśnie;)
To na pewno nie ostatnie nasze spotkanie mimo dzielącej nas odległości.
Nadia,
nawet jak nie będziesz chciała się spotkać. Znajdziemy Cię!
:D:D:D
PS. Do naszej Crftowej mapy Berlina dzięki Nadii możemy dodać dwa nowe miejsca:
1. Targ Textilmarkt na Maybachufer 2 w dzielnicy Neukolln, gdzie można znaleźć nieskończoną ilość materiałów po 3 Euro za m., ale działa chyba tylko w soboty.
Żródło:http://www.etsy.com/blog/de/2010/stoffe-kaufen-in-berlin/ |
2. Planet modulor przy Prinzenstr.85, to sklep dla plastyków z nieograniczoną ilością materiałów przeróżnych. Byłyśmy naprawdę pod wrażeniem.
Nasze karty płatnicze też. Nawet nie wiedziały, że potrafią tyle pieniędzy na raz wypluć:)
Źródło: http://expatmummyinberlin.blogspot.com/2012/07/planet-modulor-kreuzberg.html |
PS. Czy Wy również macie na swoim koncie blogowe spotkania w realnym świecie:)?
Wyprawa na zachód należy więc do udanych. Musiałyście czuć się jak raju, kupując w takich miejscach :-)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony tak, z drugiej nie wiadomo za co się złapać:)
UsuńO matko, jak w bajce. 3 ojro za metr... W sumie nie mam aż tak daleko do tego Berlina. Hmmm...
OdpowiedzUsuńTo już wiemy jaki masz plan na najbliższą sobotę:)
Usuńja zaliczyłam spotkanie w realu :)
OdpowiedzUsuńNo i...? :)
UsuńTeż ostatnio zakupiłam sporo materiałów za 2, 3 euro w Berlinie :) W wielu dzielnicach można kupić tkaniny w tej cenie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zazdrościmy bardzo, że masz blisko!
UsuńSuper wycieczka, sama bym tak chciała :) Ja w sobotę spotkam się w realu z Justyną autorką bloga Mama Gotuje, ale to jest umówione spotkanko, a nie przypadkowe :).
OdpowiedzUsuńDaj znać czy faktycznie tak dobrze gotuje, a my zaraz do niej uderzymy z propozycją nie do odrzucenia :)
UsuńSuper! Wkrótce jadę do Berlina, to zajrzę na Pinzenstr. 85. :-)
OdpowiedzUsuńZazdro i jad! :)
UsuńNiestety jeszcze nie miałam przyjemności w realu nikogo spotkać. Materiały piękne :)
OdpowiedzUsuńPozostajemy do dyspozycji:)
UsuńAle Wam zazdroszczę!!! Och, ja byłam wczoraj w lokalnym sklepie z tkaninami, aby rozeznać temat i totalna porażka... Ile ja bym dała, za taki wybór, chyba bym kupowała, dla samej świadomości posiadania;P
OdpowiedzUsuńNa tym targu dostałyśmy paraliżu mózgów i nie mogłyśmy się zdecydować. W efekcie zakupy jakich dokonałyśmy były bardzo skromne, więc musimy to powtórzyć:) Możemy gromadnie na Berlin ruszyć;)
UsuńI ja zawsze pytam CZEMUUU, czemu u nas tak wielu rzeczy nie ma?
OdpowiedzUsuńA spotkania w realu bywają bardzo miłe i owocne.
Ale dzięki temu przynajmniej w tej dziedzinie, można wciąż zażywać zakupów zagranicznych z wypiekami na twarzy.
UsuńNic tylko na Berlin :-). 3/4 rodziny mej chętnie podązy tropem kraftowym, jednak najmłodszy nie podzieli entuzjazmu. No to teraz zasypiecie nas dziewczyny postami :-)
OdpowiedzUsuńAA
Najpierw musimy odpocząć po 8 h drodze powrotnej z taflą lodu zamiast przedniej szyby:)
UsuńA ja jestem ciekawa czy gdzies w Polsce jest taki targ z tkaninami ???
OdpowiedzUsuńMy też:)
UsuńRaj? <3
OdpowiedzUsuńRaj:)
UsuńDobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńTu u mnie w Wiedniu też udało mi się wyszukać sklep z ciekawymi, dobrej jakości tanimi materiałami.
Spotkania blogowe w realu są fantastyczne, ja już miałam okazję się napić piwa / kawy / herbaty z trzema blogowymi koleżankami :)
A nie zmieściłabyś jeszcze 3 herbatek? ;)
UsuńZ wielką przyjemnością. Z dziewczynami spotkałam się w Londynie i w Krakowie, ale do Wiednia oczywiście również serdecznie zapraszam. Sofa jest ( trzy herbatki się na niej zmieszczą :) W razie problemów jest mięciutki dywan i ekstra materac :)
UsuńPrawdziwy raj dla hobbystów ;-).
OdpowiedzUsuńi piekło, że nie można wszystkiego zabrać do domu:)
UsuńDziewczęta! Moja fasada jest w kolorze Pink! Tak miłych słów chyba nawet o dwłasnej babci nie słyszałam!ale co tam słowa, słowa...mi też z Wami dobrze było, po prostu!Blogosfera właśnie wtedy nabiera znaczenia, gdy poza słowami jest szansa na spotkanie!I ja się bardzo cieszę, że do naszego doszło! Poznałam skład Addicted to Crafts niemal w komplecie i to jest baaardzo dobry początek 2014 roku!
OdpowiedzUsuńPs. Nigdzie się nie ruszam, róbcie najazd, gdy dusza zapragnie!
...albo, cytując pannę Peszek Marię: ''Róbmy dym!''
ściskam ochoczo!
Nadia
To dobrze. Wszystko w normie. Ja bym się zaczęła martwić jakby była np. green;) Najazdy są nieuniknione. Widziałaś ile za mało materiałów kupiłyśmy :) Ale w tym Modulorze odbiłyśmy:)
UsuńPS. Jeszcze musisz wiedzieć, że się w pomniku Holokaustu zgubiłyśmy. Ewkę zamarznięta na kość po 40 min. odnalazłyśmy w tych klockach:)
No właśnie coś mało, ale wierzę, że w Modulorze tańczyłyście między wałkami filcu, a papierem ozdobnym, na końcu koszyczek ledwie zakryte miał dno, a w portfeliku dziura.
UsuńO pomnik Holokaustu jest monumentalny! myślę, że Ewkę spotkał zamysł artysty- bo chodziła dokładnie o poczucie zagubienia...ale to już temat nie na żarty! Tak czy siak, polecam to przeżycie wszystkim, wychodzi się stamtąd i głębiej nagle oddycha...
Ojej,taki targ to istny raj materiałowy!!!!
OdpowiedzUsuńNo raj... :)
UsuńNo to co, masowo szukamy biletów za złotówkę z Polskiego Busa ?:D Kto ze mną chce odwiedzić ten nieskończony targ tkanin?
OdpowiedzUsuńJakby co my się piszemy:)
UsuńJa to lubię zapach w sklepach z materiałami :))) od małego. Bo mama ciągała mnie po takich sklepach :) I jeszcze jak belę rozwijają i robi tak łup, łup, łup albo pabach, pabach, pabach. I jak nożyczki tną i chrupią. Ach!
OdpowiedzUsuńNiektóre robią bach, bach, bach. Nadia by wiedziała, które jak robią. Zna się chyba na wszystkich. Twoja mama pewnie też:) Podziwiam.
UsuńNo bez przesady, nie wprowadzajmy blogowiczek w błąd, raz się człowiek odezwał, że :''o tutaj, ładny krepon'' i od razu znawca!
Usuń... i do tego skromna ;))))
UsuńMoje Drogie, mam zaszczyt przyznać Wam wyróżnienie Liebster Blog http://decoupajage.blogspot.com/2014/01/wyroznienie-i-moje-nominacje.html
OdpowiedzUsuńgratulacje dziewczęta!
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze punchery kupiłam w Berlinie dawno temu:)
OdpowiedzUsuńFajna mapa , trzeba będzie zapisać , bo może kiedyś ?!
OdpowiedzUsuńMiłego dnia !
Wybór tylu materiałów? Coś dla mojej żonki :)))
OdpowiedzUsuńTeraz nie żałuję, że nie wypalił mi wypad do Berlina. Następny będzie zaplanowany według craftowej mapy!
OdpowiedzUsuńbędąc w Berlinie za namową znajomego wpadlismy w piątek na targ turecki na Maybachufer Strase i donoszę, że w ten dzien też sprzedają tkaniny :) Co piąte stoisko ma jakieś perełki śliczne. Za 5 euro kupiłam póltora metra pieknej tkaniny bawełnianej i żałuję, że nie miałam wiecej gotówki przy sobie :P
OdpowiedzUsuń