Takie atrakcje zaliczyłyśmy w ostatnią niedzielę w Muzeum Pałacu w Wilanowie. Szkoda tylko, że przed wyjściem z domu nie wyłączyłam internetu.
Nie doszło by do tego:)
Warsztaty są w cenie biletu. Normalny dychę, ulgowy pół:)
Jak Pani w kasie mówi, że żadnych warsztatów nie ma i Pałac zamknięty, nie zrażacie się, kupujecie bilet i idziecie do Oranżerii.
Najlepiej sprawdzić wszystko wcześniej tu
Tam czekają na Was dwie opryskliwe prowadzące, które będą udawały, że nie cieszą się, że przyszłyście.
Będą rozmawiać jak to mało im tu płacą i jak one te dwie godziny tu jeszcze wysiedzą.
Nie zwracacie na to jednak uwagi, bierzecie tamborek do ręki, kawałek kanwy, igłę i nici podarowane przez opryskliwe prowadzące, operacyjnie nazwane leniwcami i zabieracie się do roboty.
Leniwce nic same z siebie Wam nie powiedzą, ale zapytane rzetelnie odpowiadają i mają wiedzę.
Robią przy tym minki, że nudzić się przeszkadzacie, ale Wy odpowiadacie uśmiechem i jakby nigdy nic haftujecie dalej.
Dowiedziałyśmy się, że najlepiej angielskimi igłami, podobno ostre i dobre.
Jak haftujemy nie robimy na lewej stronie żadnych supełków. Wolne nitki pozwolą nam wyregulować błędy w hafcie.
Zaczynamy od odrysowania wzoru na kanwie i sfastrygowania całości najlepiej kontrastową nitką. Zielona jest świetna, bo nie męczy oczu. Tak powiedziały leniwce i ja im wieżę, bo widać, że co jak co ale dziewczyny lubią się oszczędzać.
Odrysowany i sfastrygowany wzór na kanwie wygląda tak:
Potem wypełnia się każdy element haftu jako to zrobiła Ewka tu:
Wybrała wzór dzikiej róży. O taki:
Nawet leniwce były pod wrażeniem, a wydawało się,że już nic z malkontenckich nastrojów ich nie wyłowi. Nie trwało to jednak długo, bo Ewka niepotrzebnie pokazała lewą stronę swojej roboty i te wróciły do siebie:)
Skopiowałyśmy materiały jakie leniwce lub ktoś za nie przygotował. Poniżej podstawowe rodzaje ściegów.
Ofiar leniwców było nas 3, ja, Ewka i Pani, która chciała nauczyć się haftu nakładanego. Z pomocą leniwców czy bez szło jej świetnie.
Mamy ciary na plecach jak sobie pomyślimy o ponownym ich spotkaniu, ale trzeba będzie, bo za 3 tygodnie mają przygotować coś z haftu tasiemkami, a to nas interesuje bardzo.
Oprócz haftu płaskiego i nakładanego możecie nauczyć się też krzyżykowego.
Nie dajcie się tylko leniwcom, jeśli na nie traficie.
:D:D:D
PS. Do zobaczenia na tasiemkach:)
bleee, jakie babcine wzory:/
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że to tylko wprawki.
Coś w tym jest. To ostatnie kółko to jakby już tunel ze światłością:)
UsuńA Tobie jakie wzory się podobają qlko?
na pewno nie takie babcine, np.:
Usuńhttp://tysiac-powodow.blogspot.com/2014/01/szyje-sie.html
albo kot Simona: http://tysiac-powodow.blogspot.com/2013/12/podsumowanie-projekt-szycie.html
Pamiętam jak moja prababcia uczyła mnie haftować. Ach, brakuje mi tych lekcji...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Haft płaski zawsze mnie fascynował. Sama wyszywam krzyżykami i jakoś tak wydaje mi się to łatwiejsze, jednak zaprezentowane tutaj dzieła są przecudowne. Może jeszcze się nauczę? :)
OdpowiedzUsuńTak, to muszę się do Ciebie udać:)
UsuńHihi... no ubawilam się czytając Wasze relacje... a i podziwam Was za poczucie humoru bo ja pewnie palnełabym coś mało miłego tym Leniwcom i poszłabym stamtąd.
OdpowiedzUsuńTasiemki za 3 tygodnie...
Usuńmówisz... ale czy ja dam rade nerwowo z tymi tasiemkami i Leniwcami?
UsuńZ tasiemkami dasz... :)
UsuńOoo, jakże bym chciała pobierać takie nauki! Haft może i babciowy, ale dla mnie jest piękny! Od czego jest wyobraźnia? Wystarczy włączyć i można haftować cuda :)
OdpowiedzUsuńTe nauki to są dla ludzi o mocnych nerwach;) Kup sobie tamborek za 5 zylków, mulinę i haftujesz na czym chcesz.
UsuńHaft piękny, ale na moje zdolności lepsze xxx:)
OdpowiedzUsuń:) xxx też można pięknie czarować:)
Usuńhihihi...czyżby te leniwce pracowały kiedyś w Krakowie na Wawelu....chociaż one maja swoich agentów rozsianych po całej Polsce:)))
OdpowiedzUsuńTak,to raczej oddział terenowy:) Jest ich sporo:)
UsuńHaftowanie jest tak samo zajmujące jak czytanie książek :)
OdpowiedzUsuńNas wciągneło.I jak na początku wyadawało się nam,że czeka nas starość w towarzystwie leniwców,tak później poszło już szybko.
Usuńojej, ogromnie Wam zazdroszcze, mnie marzy sie haft biały i taki kursik byłby idealny na poczatek:)
OdpowiedzUsuńW sensie,że białą nitką czy to jest jakiś specjalny rodzaj?
Usuńo rany takie rzeczy w Wilanowie?! ale nie wiem czy dałabym rade z Leniwcami... :)
OdpowiedzUsuńOj dasz.Można się pośmiać;)
Usuńza trzy tygodnie to początek ferii, muszę powiedzieć o tych tasiemkach Panu A, żeby w grafiku feriowym umieścił :-) A mi się wydawało, że w Wawie nudą wieje :-( AA
OdpowiedzUsuńA jest ktoś u Was w rodzinie nie na A?:)
UsuńA nie ma :-). Starszyzna ma nawet po dwa, taka gmina:-). Potomstwo się jakoś uchroniło :-)
UsuńRany, co za poświęcenie:p Podziwiam Was, byłam na warsztatach z podobnym leniwcem (dodatkowo bez wiedzy) nie zdzierżyłam i więcej nie pójdę:p I macie tanie wejściówki!
OdpowiedzUsuńJest tanio to trza wykorzystać:) Po tasiemkach damy im popakić:)
UsuńPopalić:)
UsuńDziewczyny, uwielbiam Wasze poczucie humoru chyba nawet bardziej niż Wasze pomysły! :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie pomysł pojscia na te warsztaty nie był najlepszy;)
Usuńale wam fajnie, ze macie pałac z leniwcami! uczta się dzielnie, dziewuchy, żeby co na prowincje spłynęło z waszej nabytej mądrości... ale wam tu zazdrościmy... ;D
OdpowiedzUsuńJaja sobie robisz?:)
Usuńniet... jaj jeszcze nie umiem... ;D
Usuńno pieknie
OdpowiedzUsuńAleż cudowności. Te ludowe kolorki są świetne. Zazdroszczę Wam dziewuchy tych zdolności.
OdpowiedzUsuńChyba cierpliwości?:)
UsuńNo brawo, brawo, świetna robota. Powodzenia kolejnym razem :)
OdpowiedzUsuńBędzie nam potrzebne:)
UsuńŚliczne są te wzory :) sama bym tak chciała umieć:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPróbowałaś?To nie jest takie trudne:)
UsuńPiękne hafty. Już od dłuższego czasu Cie podpatruję. Kiedyś też haftowałam, jako nastolatka, a teraz mam wszystkie akcesoria, a czasu za mało. Mam kilka fajnych pomysłów. :)
OdpowiedzUsuńCo myślisz haftem ozdobić?
UsuńHa, ha, cudny opis warsztatów! To jest właśnie urok naszych muzeów - tyłem do klienta :)
OdpowiedzUsuńKurcze, moja mama przyjeżdża za tydzień - ta to potrafi - płasko, richelieu, mereżki i co tam dusza zapragnie. Muszę jej podsunąć pomysł na biznes, warsztaty niech robi!
Tylko Jarecka nie zapomni ogłosić kiedy i gdzie te nauki będzie można pobierać :-)
UsuńNiech potem do nas przyjedzie.Będziemy ją frykaskami karmiły,odpocznie sobie.Tylko,żeby haftować jej się chciało:)
UsuńHaha tekst pierwsza klasa, musze dojsc do siebie hihi.
OdpowiedzUsuńOk, juz jest lepiej, takiego haftu chcialam sie zawsze nauczyc, jest piekny. Ewa sliczny ten kwiatuszek :)
pozdrawiam
Fakt,Ewka ma skila do tego:)
UsuńTo dopiero musiała być zabawa z leniwcami ;)
OdpowiedzUsuńI to jeszcze nie koniec:)
Usuńsuper prace :) jak dla mnie ta robota wygląda na strasznie, strasznie trudną, nie czuję powołania i talentu do takiej precyzyjnej pracki :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie ;)
Ty byś sobie na pewno poradziła:)
UsuńSiły i wytrwałości w nauce i poskramianiu leniwców ;)
OdpowiedzUsuńA wzory ładne, coś jakby łowickie - cudne kolory i wzory jako haft płaski.
A leniwce nie takie leniwe bo na pierwszych zdjęciach widać mulinę przewiniętą na bobinki a przy tym trochę roboty jest ;) no i nie skąpią bo na ostatnim to chyba nici Madeira - a to dobra i droga firma ;)
Ktoś tu chyba mógłby leniwców zastąpić;)
UsuńW płaskim to na pewno nie ;) ale w krzyżykach służę radą :)
UsuńI czekam na relacje z kolejnych warsztatów :)
Widzę, że i Kaszuby do Wilanowa zawędrowały:D Uwielbiam ten haft! Mam tylko nadzieję, że leniwce nie są pochodzenia kaszubskiego ;)
OdpowiedzUsuńNie.Myślę,że są zbyt leniwe,żeby takie odgległości pokonywać:)
Usuńmoja ciocia pieknie haftowała.. Kiedys wyhatowała piekny obrus dla mojej drugiej babci. Teraz ma go moja mama i ja mam nadzieje go przejac na starosc w spadku ;) a o tych warsztatch nie słyszłam.. jak długo będą ? bo teraz to sie na nie nie wyrobię :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej tam zadzwonić.W poście masz link do inf. o numeru.
UsuńKiedyś haftowałam, babcia mnie uczyła, która do późnej starości dziergała obrusiki. Żałuję, że tak mało mam jej serwet i obrusów, które kiedyś wydawały mi się obciachowe:(
OdpowiedzUsuńMoże były:)
UsuńO! mnie też w Wilanowie przeczołgano ;) Bo zachciało mi się w niedzielę, kiedy wejście za free, zajrzeć. Walę ja na pewniaka do Pałacu, bo przecież "wstęp wolny", a tu na wejściu "zonk" - pani z kanapką w ręku mówi, że bez biletu nie wpuści. To ja odwrót do kasy po bilet. Darmowy bilet wydano. Wracam zadowolona, z uśmiechniętym pyskiem macham biletem, a ta sama pani z kanapką: "no i po co mi ten bilet, dzisiaj wstęp wolny". I od wejścia poczułam się "jakby luksusowo" :)
OdpowiedzUsuńP.S. a takie hafciki, to marzenie!!! Uczcie się, uczcie, bo hafcik na kołnierzyku białej koszuli mi się marzy :) Jak się naumiecie, to zamawiam :)
Mówisz o wejściu do Pałacu?
Usuńtak :)
UsuńMinęłyśmy się jeśli byłaś w ostatnią niedzielę:)
UsuńPanie Was potraktowały po prostu jak konkurencję żywą - no, ale tamta Pani z kanapką, to już taka ''zgrywuska'' z humorem! Akcja z kanapką i biljetem brawurowa!
OdpowiedzUsuńWiemy przynajmniej jak taki warsztat nie powinien wyglądać:)
UsuńHahah, świetnie napisane! :D Dzięki za "sprawozdanie"!
OdpowiedzUsuńI joanna , i love you blog ,, you have a new follower
OdpowiedzUsuńAngelica