
Nie wiem kto śmiał do Jareckiej wystosować prośbę groźbę o wytłumaczenie TEGO szydełkowego wzoru, ale kto by to nie był, co tam będziemy wnikać, przecież nikt nie musi wiedzieć, że to byłam ja, ale jestem bardzo rada, że uległa. Znaczy byłam...
Jakby ktoś też chciałby się nauczyć to odsyłam do jej kursu TU
Dla opornych, do których i siebie zaliczam, poniższe pomocnicze linki na youtube:
Opanowałam wzór jako tako, co dało dużo frajdy...
Powybierałam z zapasów, które włóczki wykorzystam.
Już teraz wiem, że te co się na nitki dzielą, gorzej na szydełko się nadają niż takie dobrze skręcone, które się nie rozdwajają.
Wybrałam 4 kolory i biały do połączenia kwadratów w kocyk.
W przepisie stało, że na kocyk, kwadratów mam zrobić 20.
Z zapałem po 5 z każdego koloru sieknęłam.
Zadowolona, że koniec roboty bliski, rozłożyłam sobie wszystkie na podłodze i się okazało, że taki kusy ten kocyk z tych moich marnych kwadracików, że kolejnych trzeba dorobić 40, bo dopiero z 60 coś o właściwych wymiarach wyjdzie.
Nie przeczytałam, że w instrukcji kazali korzystać z większego szydełka 4,5. Ja na 3 szydełkowałam.
Poza tym chyba włóczka powinna być odpowiednio grubsza.

Musiałam odreagować i walnełam kwadrata na szydełku 10 ze spasionej włóczki...
Różnica jest imponująca:
Zastosowanie jednak tego spasionego wyrobu jest równie niebezpieczne jak ŚMIERCIONOŚNEGO KOMINA,który może pamiętacie.
Nic mi nie pozostaje jak w mozole te 40 kwadratów wykrwawić, a Was proszę poradźcie co z takiej grubej włóczki na szydełko czy druty 10 mogę zrobić?
Mam 3 motki w 3 różnych kolorach i chciałabym je jakoś spożytkować, ale za co się nie wezmę to głaz morderca.
Help!