W sobotę, w godzinach popołudniowych mój ulubiony, wełniany sweterek Laury Ashlay,
walczył przez 3 godziny o życie wśród ręczników wesoło się gotujących w temperaturze 90 stopni.
Walkę przegrał...
Okazało się jednak, że był buddystą i zawsze zazdrościł rękawiczkom, których nie chowa się jak sweterka pod kurtką, dzięki czemu mogą podziwiać świat każdego, nawet najbardziej mroźnego dnia.
Przejść do kolejnego, wymarzonego wcielenia pomogłam mu dzięki wykrojowi znalezionemu tu
I tak powstały z rękawów dwa wesołe, ciepłe misie:
Reszta po przeróbce dopełniła poniższy komplet, kupiony z myślą o naszym zaprzyjaźnionym bobasie.
Znak szczególny, wyszyty na karku, co by bezrękawnik pamiętał skąd pochodzi...
I tylko tyle zostało z całego sweterka. Ja już nic z tego nie uszyję, ale myślę, że jak zostawię te skrawki wieczorem na parapecie, to do rana przyjaciółki krawca z Gloster się z nimi uporają;)
Pa, pa. :)
hahha A to łobuz schowal się pośród ręcznikow i doznał reinkarnacji w dwóch postaciach :)
OdpowiedzUsuńJego cierpienie zostało wynagrodzone:)
Usuńczary mary normalnie!!! cuda same!
OdpowiedzUsuńWiewiora!Kope lat.Cieszę się,że zawitałaś:)
UsuńRewelacja :) ciepłe misie są świetne :)
OdpowiedzUsuńJest i Pani Sowa:)Za wszystkimi się stęskniłyśmy.Ostatnio mało czasu na blogowanie:)
UsuńU mnie też coraz gorzej z tym czasem :)
UsuńBiedny sweterek. Ale moze dobrze się stało. Jako sweterek był penie niezauważany, a teraz wszyscy podziwiają:)))))
OdpowiedzUsuńUdało mu się o 30 lat w 3h odmłodzić.Nie ma co narzekać:)
Usuńświetne rękawiczki i bezrękawnik! :))
OdpowiedzUsuńDziękować:)
Usuń:-( ups! Ja ja nie lubię takich pralniczych niespodzianek! Choć jak widać nie ma tego złego ;-) cudny recycling! !!
OdpowiedzUsuńMogę się jeszcze pochwalić upraniem pokrowce na materac wypełnionego gryką z białymi rzeczami...
Usuńspryciula jesteś!
OdpowiedzUsuńSkąpula raczej:)
UsuńAle akcja, o rety! :-) Dobrze, że sweterek wierzy w reinkarnację - jego nowe wcielenie, choć zaiste niespodziewane, bardzo mi się podoba. Misie urocze, słodkie, gustowne i z klasą :-) Będziesz podglądać przyjaciółki krawca z Gloster? Jestem ciekawa, co wyczarują :-) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPewnie ze dwa płaszcze na mysie grzbiety:)
UsuńTo się nazywa cudowna przemiana! A z tych kawałeczków to jeszcze broszkę, albo serduszkową zawieszkę można wyczarować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ta!I jeszcze co???;)
Usuńno i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...
OdpowiedzUsuńsuper,pozdrawiam cieplutko :-)
Hej!Dzięki:)
UsuńChyba jest nawet bardziej zadowolony niż jak był jednym swetrem. :D Tak to dostał dwa nowe, totalnie urocze życia. :D
OdpowiedzUsuńnotorycznie zmniejszam moje swetry w pralce- teraz wiem co z nimi zrobić :) CUDA <3
OdpowiedzUsuńJa rzadziej,ale teraz będę częściej,z pełną premedytacją:)
Usuńa jeśli nie zrobię z nimi nic, to wierząc w reinkarnację, poślę do Was :)
UsuńSuper pomysł! A misie są cudne!
OdpowiedzUsuńMoja babcia kiedyś tak dziadkowi wyprała dwa swetry :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
...interesujące:)Z dziadkowego zostałoby więcej materiału...
UsuńJak patrzę na misie to normalnie mam ochotę sama do pralki jakiegoś swetra włożyć a nuż takie cudne rękawiczki mi wyjdą :-) Dziewczyny genialne! Bomba... dałyście mu drugie życie normalnie!!!!!
OdpowiedzUsuńNie mogłyśmy odżałować straty pierwszego;)
Usuńładnie się sfilcował sweterek:) A coś właśnie mi w głowie zaświtało dziś, że na Addicted to crafts dawno wpisu nie było, a tu proszę - mówisz i masz :)
OdpowiedzUsuńNawet myślisz i masz:)
UsuńNo jest pięknie przerobiony:) Ja ostatnio wrzuciłam do pralki sweterek córki, czyli z rozmiaru 72 zrobiło się jakieś…50. No i rozmyślam co można z nim zrobić, w ostateczności lalka zyska garderobę:)
OdpowiedzUsuńTrzeba zrobić bobasa w rozmiarze 50;)
UsuńZaprawdę, zaprawdę, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!
OdpowiedzUsuń(A wykroju na takie portki nie masz?)
Czekałam, czekałam i sie doczekałam. Proszę się szanować i prowadzić bloga regularnie!!!
Nie mam,ale zrobię odrysowyjąc od tych.Niech więc portki będą tematem kolejnego posta:)
UsuńGenialne w prostocie! Bardzo mi się podobają i rękawiczki i sweterek! Pozdrawiam i zapraszam!
OdpowiedzUsuńDziękujemy:)
UsuńDrugie życie sweterka jest super : ). Ja mogę się pochwalić,jeśli chodzi o pranie,że : w każdym praniu,ale to w każdym piorę jedną skarpetkę bez pary ; ), tak że jeśli chodzi o pranie,to u mnie zawsze jest ; ciąg dalszy nastąpi... ; ).Sweterkowy Budda jednak istnieje ; )i cieszy mnie to bardzo : ))). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie ma co czekać na ciąg dalszy,skarpetki można z powodzeniem przerabiać na maskotki:)
UsuńPiękne, piękne, piękne! :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWhat a fantastic idea and a fantastic work! The gloves are sooooo sweet!
OdpowiedzUsuńAll my best
Elisabeth
Thx:)
Usuńojej, jakie cuuuda! mogę powiedzieć, że dobrze się stało?!
OdpowiedzUsuńMożesz;)
UsuńBoska reinkarnacja:D A poczucie humoru i ten świetny tekst ujęły mnie ogromnie!
OdpowiedzUsuńRatować co się da... :) Efekt świetny, ale podlec całkiem sprytnie się w tych ręcznikach ukrył... mnie się kiedyś tak ukryły okulary... :)
OdpowiedzUsuńA praktycznie: czy taka sfilcowana dzianina już się nie siepie?
Witaj Kobieto Joanno. Zaczęły mnie nawiedzać myśli, że Blog przeszedł w stan spoczynku. A tu taka niespodzianka. Rękawiczki przecudnej urody, kto dostąpi zaszczytu wyprowadzenia ich na spacer?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszka
Bardzo pomysłowy recykling. Przypomniało mi się traumatyczne przeżycie, kiedy mąż uprał wełniany sweterek, który zrobiłam dla córki w jakichś 40 stopniach. To był pierwszy (i ostatni) żakardowy sweterek w moim wykonaniu. Ależ ja wtedy płakałam.
OdpowiedzUsuńNie no-reinkarnacja w dwóch istnieniach! A może i trzecie jeszcze cóś powstanie :)
OdpowiedzUsuńGenialne rękawiczki!!!!
Pozdrawiam :)
Może on tam się celowo zaplątał, bo chciał przeżyć przygodę i zabłysnąć w szerszym świecie :)
OdpowiedzUsuńOj zabolało...Ja ostatnio też swój sweter załatwiłam na dobre:/ Mama się ucieszyła ;D Cuuudnie Wam to wyszło :D może jakiś tutek?
OdpowiedzUsuńNo cóż sweterka nie masz, ale chyba piękniejsze rzeczy z niego powstały :-). Ja też nie wyrzucam tylko robię coś (tzn staram się zrobić- tylko że mi tak pięknie nie wychodzi). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspaniałe rękawiczki - właśnie o takich długich marzę... tylko do tej poty nie wiedziałam, że one są z rękawów! Może jednak zima przyjdzie...?
OdpowiedzUsuńekstra. dziewczyny - uwielbiam Was i Wasze pomysły. Niezmiennie!
OdpowiedzUsuńno dzielny był, dzielny, a teraz taki piękny :) No chciał być pięknymi rękawiczkami to cierpiał.
OdpowiedzUsuńCudne!
OdpowiedzUsuńRękawiczki są urocze:)
OdpowiedzUsuńGenialny recykling. Rękawiczki i ubranka cudne:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie sfilcowałam na 30stopniach! sweterek. I teraz wiem, że mam go nie wyrzucać.Jest tyle możliwości ;)
OdpowiedzUsuńCudne!
OdpowiedzUsuńgenialne:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie przeróbki
Cudowne rękawiczki! Koniecznie muszę taką przeróbkę uskutecznić dla swoich panien, bo wełniane sfilcowane sweterki się znajdą na 100% :)
OdpowiedzUsuńZasada taka, że wełny nie wyrzucam, chyba, że 100% pewności, że do niczego się nie nada, no ale jak ma się nie nadać? Zawsze się dla niej przeznaczenie znajdzie jak widać :D
Dziękuję za inspirację tym i kolejnym postem :)
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :-) Świetne rękawiczki i jeszcze piękniejszy bezrękawnik. Ja ostatnio zrobiłam przeróbkę sukienki, którą skróciłam i z resztki uszyłam córce spódnicę.
OdpowiedzUsuń