czwartek, 14 sierpnia 2014

JAKIE ZIELSKO ZWOZIĆ?



Pamiętacie zielnik z podróży, który powstał rok temu, żeby pomieścić zielsko zebrane w Maroku?
Zdziwiłabym się gdybyście pamiętali.


Ja nie pamiętałam. 

Efekt próby upchania w nim pamiątek z Włoch jest taki:





Pokarało mnie, bo wczoraj na głos śmiałam się z zapominalskiego Pana z baniakiem moczu. 
Kiedy skurczony ze strachu, że go coś trafi, przebiegał z lewej na prawą stronę autostrady, tuż przed maską mojego samochodu byłam pewna, że narobił do tego baniaka, po lewej, a teraz biegnie z zawartością na prawą, żeby to wylać.
Dopiero w lusterku zobaczyłam, że już odprężony leje śmiało mocz do baku samochodu zaparkowanego na poboczu. 

Ustanowiłam, w związku z tym podstawę wakacyjnych ekskursji, do której będę się odtąd stosować i o której zapomnieć mi nie wolno:
 
Zielsko zwozimy tylko takie, co się da na płasko sprasować. 
Szyszki sosny pinii ani te mniejsze, nie wiem czego, się nie dają.
Kamienie też bywają oporne.









***









35 komentarzy:

  1. Podoba mi się ten zielnik! Chętnie pooglądam zwiezione i sprasowane zielsko z różnych stron świata :) Ja też kiedyś z takim "moczem" popierniczałam zadowolona do samochodu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie, ale kiedyś musiałam wylać cały bak moczu, bo okazało się, ze nie taki jak trzeba nalałam.

      Usuń
  2. ahhaha faktycznie szyszunie i kamienie to kiepski pomysł do zielnika :) ale sam zielnik, pomysł i wykonanie jak zwykle cudowne :) w sumie to nie ma na Waszym blogu rzeczy, która mi się nie podoba - zero podlizywania się, szczera prawda! :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. hihih no fakt nie mieści się :D muszelki też są kiepskie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszelki szczególnie. Mam ich cały karton. Nie chciałabyś uszyć z nich jakiejś sukni?

      Usuń
  4. A ja pamiętam :) zielnik widziałam po raz pierwszy na Polskim Handmade :) Pamięć u mnie co prawda kiepska, ale takiego cudeńka nie da się zapomnieć :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak zmiescić sie nie da a ta mała to szyszka bodajze cyprysa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się z tym cyprysem zjawiłaś, bo już chciałam się kompromitować pisząc, że to szyszka cisu. Wiedziałam, że coś na c :)

      Usuń
  6. Szyszkę i kamień można przykleić na okładkę :) Fajny pomysł z tym zielnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. no po porostu się nie da:) hehe
    ja proponuję jakieś super zielinkowe pudełko z przegródkami zakątków świata:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hehe,jak zwykle kiedy do was zaglądam mogę liczyć na wywołanie buziowego rogala od ucha do ucha :)
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pan z butelką... :)
    Reszta do koszyczka lub breloczki!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ŚWIETNY TEN ZIELNIK I TAKI NIECODZIENNY:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ślicznie :) Szyszka rzeczywiście nijak do albumu, ale już same nasionka z niej ładnie by wyglądały :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie nadrobiłam zaległości i zapoznałam się z marokańską częścią zielnika... cudo :) Z szyszkami... no cóż .. do zielnika nijak, ale to przecież cenne skarby :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Śliczny, taki delikatny :) Tworzycie przepiękne rzeczy. Dziękuje, ze dołączyłyscie do obserwatorów mojego bloga, to dla mnie wielki zaszczyt!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Musiałam dwa razy przeczytać historię zapominalskiego pana. O rany! :-) Nie wiem, czy będę mogła spokojnie zasnąć. Zielnik piękna sprawa, jestem pewna, że wkrótce zapełnisz go równie uroczym lokalnym chabaziem :-) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  15. moje ukochane zielska podróżne gnieżdżą się w przewodnikach. Zazwyczaj jego objętość i wymiar ogranicza pragnienia, by połowę tego co wyrasta z gleby, zabrać do domu :) Zasadę złamałam parę lat temu na Islandii :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękujemy za odwiedziny!