Jakie ładne rzeczy robicie. Powiedziała Pani Agnieszka.
A szyjecie poszewki na kołderki?
Nie.
A może uszyłybyście dla mojego bobasa.
No...dobra.
Myślę sobie, dobra to się złoży materiał na pół, troki się jakie doszyje i jazda.
A tu Pani Agnieszka pisze.
Tylko, żeby na suwaczki było...kryte!
A i wypustki, żeby miała.
I wtedy przed moimi oczami pojawił się, nie wiedzieć czemu, wielki kopnięty kwadrat jak to w babcinej kołdrze bywało.
I mówię. No dobra, ale w jakim kształcie ta wypustka,żeby sprecyzować czy klientka ma też ten kopnięty kwadrat przed oczami.
Okazało się, że wypustka to wypustka i nie raz ją szyłyśmy tylko nie wiedziałyśmy, że tak się nazywa.
Masz loda.
To pewnie Pani Agnieszce dało do myślenia, ale brnęła w zaparte.
To na kiedy będzie gotowa?
Na poniedziałek.
W weekend szyju, szyju do 1 w nocy.
Skończone.
Tylko nitki otrzepać, poodcinać, wyprasować i fru do bobasowego łóżeczka.
I wtedy, kiedy już te suwaczki kryte wszyte, te wypustki wymuskane, okazało się, że jedna z gwiazdek do Betlejemskiej chciała pretendować i się jaki ogon farby za nią ciągnie.
NIE!!!!!!!!!!
SKAZA!!!!!!!
ERROR ERROR ERROR ERROR ERROR
Szyć trzeba było drugi raz.
Mam więc już po tym jednym zamówieniu wprawę na tym poziomie, że się chyba za uszycie takiej dużej pościeli dla siebie wezmę:)
I też taką dwustronną sobie uszyję.
Co za patent!
Jedna poszewka, a jakby dwie.
Bardzo z efektu jestem zadowolona.
:):):)

PS. Oto czarny charakter kolejnego post.