Zachodzę se ja raz wieczorkiem do Deszczowego Domu, tak gdzieś po 21 było, a tam Jarecka baja, jak to ona tylko potrafi, że jej tak dla rozkoszy, od niechcenia i tak z pod palca jakieś kwiaty na szydle wychodzą i ona nie wie co z nimi, bo ich tyle idzie i idzie i że gdzie se przyczepić i co se zrobić...
No żeby Cię! To mi krew pot i supły i nici, żeby co wyszło, a tej se idzie, a idzie tylko co z tym?
A wzór taki, że bym se dwa szydła do ręki wzięła i oczy w ofierze złożyła, po jednym drucie w każde wbijając to i tak by nie powstało.
No nie ważne. To tak baj de wej.
Meritum wieczoru to się rozegrało, jak w drzwiach litościwa Panienka Aeljot, z tym samym co Jarecka problemem, stanęła.
I opowiada, że ona se z kolei haft krzyżykowy tak spod palca, dla rozkoszy i od niechcenia trzepie i że rada jak ktoś się zlituje i mu się przyda i weźmie
No to ja już nie wytrzymałam i jej w te słowa.
Słuchaj, jam jest LITOŚCIWA JOANNA.
I tak mnie to wyznanie zmordowało, że zasnęłam i już odpłynąwszy z Deszczowego Domu, nie słyszałam jak hojna(wtedy się taką okazała) Aeljot powiedziała, żeby se jej bloga przepatrzeć i jak coś mi się spodoba, to żeby brać.
No to se wybrałam, ale hojna Aeljot nie byłaby sobą jakby mi po stokroć więcej niż wybrałam nie napakowała, aż koperta w kleju pękała, bo nie była szyta.
Patrzta!
Dzięki Ci hojna Aeljot.
Pakuje zara wszystko w ramy.
Love you!
Jołaśka
Na zdrowie :) I polecam się na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńBajasz równie uroczo jak Jarecka ;)
Nie dość, że hojna to jeszcze jaka przymilna. No doprawdy chyba Cie se adoptuje. Chcesz?
UsuńChętnie, tylko ja za dużo na pierdoły do haftu wydaję ;)
UsuńJeszcze i szczerą okazuje się być. Biorę Cię w ciemno. Pakuj się, jutro po Ciebie przyjeżdżam. Zakupy w pasmanterii zrobimy po drodze.
UsuńDo pięt nie dorastam tej bajarce, jeszcze ocieram łzy uciechy :))
UsuńPiękności!
OdpowiedzUsuńSłyszysz Aeljot? Następna się w kolejce po łaski ustawiam...
UsuńZnaczy sama się ustawia.
UsuńTo w razie posiadania zbędnych haftów u mnie przepuszczasz swoją kolejkę ? ;)
UsuńJeszcze czego!
UsuńPrzepiękne cuda!
OdpowiedzUsuńO! I jeszcze jedna!;)
UsuńLo matko!! Ale cudenka!
OdpowiedzUsuńNo też jest pod wrażeniem.
UsuńŁo Matko! Ja raz jeden takiego konika popełniłam, takiego jak ten na biegunach czerwony, ale brązowego - no to prawie takiego samego. No i trzymam tego konika w szufladzie jak trofeum. A teraz widzę, że w innych szufladach dużo ciekawsze trofea :D
OdpowiedzUsuńTa popełniła.Poka,poka!
UsuńA pokazywałam o tu:
Usuńhttp://szufladawbloku.blogspot.com/2013/04/dla-chopaka.html
Potem poszewka poszła w odstawkę, bo się zdefasonowała, to ja tego konika nożyczkami i do szuflady :P
Baaaardzo ładnie w tej koronkowej ramce!
UsuńAle Ci się przyfarciło Joanno:) same skarby!!!
OdpowiedzUsuńW czepku urodzonam jest:)
UsuńHafty piękne, a jakże. Pochylam się także nad słowem pisanym. Cóż to za polszczyzna, w której dobrze zdają się brzmieć nawet angielskie, czy jakieś takie wtręty. Mmmmm.... pycha :-)
OdpowiedzUsuńPrzyszła się wyżyć za taboret?;)
UsuńTak, to ja: mściwa Karolajna, od razu mnie poznałaś? :-) :-)
UsuńTak,broje i się boje.Muszę wiedzieć kogo;)
Usuńcuda wianki normalnie! ja z igłą za pan bart nie jestem za to z kopystko owszem :P
OdpowiedzUsuńWiewióro ja to mam w zanadrzu post jak udało mi się s......ć Twoją sałatkę z łososiem i nie mówię tu o przyprawianiu... :)
Usuń