Oficjalnie możemy przyznać się do tego, że jesteśmy córami MATKI IKEI, choć nie jest to relacja pozbawiona cierni. Mamy wrażenie, że MAMA z roku na rok niepokojąco postępuje w dopasowywaniu się do gustów Januszów i Halin.
Coś tam zawsze można jednak wyczaić.
Nie żeby stolik, który jest bohaterem dzisiejszego posta był szczególnym odkryciem, ale kółka zrobiły różnicę.
Jako, że dywan w ciągu dnia, zamieniał się w plac zabaw/zamieniał, bo już jest pase/kolory wyleciały/teraz jest ZEN;)/trzeba było stolik przenosić z miejsca na miejsce.
Zamontowanie kółek/2 zł szt./poprawiło mi znacznie jakość życia i oszczędziło wydatku jakim byłby zakup jeździka dla Stacha.
Zabezpieczyliśmy kanty i jazda ściany obijać.
Polecam jakby ktoś chciał przyśpieszyć decyzję o remoncie.
mój romans z Waszą "Matką" trwa już ponad 17 lat ;) choć były krótkie i długie przerwy to zawsze do niej wracam... albo to miłość albo przywiązanie ;) pozdrawiam Was ciepło
OdpowiedzUsuńRomans z Matką! Coś takiego:) Nie zaglądaj w historię zakupów jak masz kartę Ikea Family. Ja ostatnio sprawdziłam... i bardzo tego żałuję:)
Usuńmam tylko fotel i dodatki Jakoś nie po drodze mi :-)
OdpowiedzUsuńJa mam niestety do obu blisko, w obu sensach słowa blisko ;)
Usuń