Kuchnia powstaje w bólach. Konwulsyjnych bym rzekła. To chwila spokoju, to znów skurcz, to pierożek, to marchewka, a teraz jeszcze fartuszek, rękawiczki i ściereczka.
No ale nic to. Nawet "Ogniem i mieczem" Sienkiewicz w odcinkach pisał, a dzieło jakie wiekopomne:)
I my na efekt tej skali liczymy.
A to wszystko dlatego, że 3 bezdzietne ciotki strasznie się tym zadaniem przejęły i chciały zrobić kuchnię dla jej małej gospodyni na tip top.
Polerujemy, dmuchamy, malujemy poprawiamy, a jak mała kucharka wejdzie, pirzgnie, szarpnie, drapnie. Tylko wióry będą lecieć.
Dlatego też będziemy odcinkową historię jednej małej kuchenki kończyć. Zostało tylko wyłożyć środek jakimś ładnym papierem, ozdobić tylną ściankę, która teraz będzie miała nie tylko inny kolor, ale i kształt i gotowe:)