Tydzień zaczynam tak jak lubię, czyli wszystko mam posprzątane,łącznie z pokojem, który hucznie nazywam pracownią. Ponieważ jednak moje zamiłowanie do porządku nie równa się umiejętności jego utrzymywania, aż z wrażenia zrobiłam kilka zdjęć. Na co dzień raczej jedyne co mogę na swoje usprawiedliwienie zrobić to wywiesić poniższy komunikat...:)
Sama bardzo lubię oglądać miejsca, w których ludzie pracują, więc pomyślałam sobie, że to fajny temat na post.
To co widzicie w centralnym punkcie na pierwszym zdjęciu to nie jedna z naszych prac, ale moja kotka Tosia, która nie wiedzieć czemu w hierarchii domowników, traktuje mnie jak podkota.
Sprowadza się to do tego, że ma mnie zupełnie gdzieś i pozwala sobie na wszystko, co widać na poniższym zdjęciu. Czasem tylko z łaski pozwoli mi się zbliżyć, ale tylko po to, jak się później okazuje, żeby mnie dotkliwie podrapać i porządnie zatopić swoje zęby w moich palcach.
Jednak przez jej wyjątkowej urody oczy jestem w stanie jej wszystko wybaczyć:)
Jak się rozejrzeć dookoła, to oprócz kota można znaleźć przedmioty, które pokazywałyśmy już na blogu. Jak na przykład ta lampa z foremki na baby. Jak ją zrobić pokazałyśmy
tutaj
Jest też
podkładka miś, która czeka na kubek herbaty z miętą. W jego towarzystwie zawsze milej się napić.
Na wszystko staram się znaleźć miejsce i stąd duża ilość różnych pudeł i pudełeczek. Sztuka polega tylko na tym, żeby pamiętać gdzie co się wcisnęło. I tu z pomocą przychodzą pudełka ze sklejki z tabliczką, na której można napisać, co które kryje. Oczywiście jeszcze tego nie zrobiłam, bo jak na takiej małej kartce zmieścić wszystko to co udało się zmieścić w pudełku?
Jak nie mogę czegoś długo znaleźć to kupuje kolejną rzecz, co owocuje potem np. koszykiem pełnym nożyczek. A przecież wystarczyłyby jedne. Prawda?
Poniżej akcesoria niezbędne do wykrojów i odkrycie, czyli najtańszy papier śniadaniowy, który stosuję z powodzeniem, zamiast droższych półpergaminów itd. A jak potrzebuję większy rozmiar to w Castorami znajdę go w równie dobrej cenie jak ten śniadaniowy.
Oczywiście jak w każdej dziedzinie, tak i w rękodziele, można się dokształcać czytając książki i magazyny.
Przykładam dużą wagę do ładnych zdjęć, tak więc szczególnie lubię te, które są pięknie ilustrowane.
W komodzie zamiast jak normalny człowiek trzymać np. bieliznę trzymam we wszystkich szufladach ścinki najróżniejszych materiałów i ubrania, które na te ścinki można przerobić. Najlepsze do tego są duże męskie koszule.
Kiedy znajdę jakąś ładną koszulę w kratkę w second handzie, Pani się bardzo dziwi, że kupuję ją mimo tego, że np. mankiety podarte. Ale co mnie proszę Panią mankiety obchodzą:) Pani pakuje.
No i szafa. Po jej zawartości, podobnie jak po zawartości komody, w wątpliwość można by poddać moje zdrowie psychiczne. Jestem jedyną znaną sobie osobą, która w szafie trzyma np. piłę do drewna. Zamknięta niewinnie wygląda tak:
Niestety czar pryska po otwarciu drzwi...:)
A w niej kolejne pary nożyczek, jakby ktoś się pytał:)
Różne szpargały, które lubię trzymać w pudełkach po kapsułkach do prania. Wszystko jest na miejscu i jeszcze ładnie pachnie:)
Farby, spraye, szpachle...wszystko się przyda:)
Wspomniana piła, na której w dodatku spoczywa wiertara, a na niej pistolet do kleju:)
I to by było na tyle, jeśli chodzi o miejsce, w którym najczęściej się spotykamy, żeby sobie podłubać, a potem podzielić się tym z Wami.
Jestem bardzo ciekawa Waszych miejsc, w których pracujecie. Jeśli kiedyś zamieściłyście podobnego posta, to podajcie proszę w komentarzu linka. Chętnie zobaczymy gdzie powstają te wszystkie niesamowite rzeczy .
Nasze miejsce powstało stosunkowo niedawno, więc chętnie skorzystamy z Waszych sposoby na to jak organizujecie sobie pracę.
***
Miłego tygodnia!